Wraz z żoną wiele lat temu postanowiliśmy założyć firmę budowlaną. Żona projektowała wnętrz , a ja budynki. Oboje mieliśmy uprawnienia do kierowania budową i nadzorem na budowanymi obiektami. Na początku wynajęliśmy domek gospodarczy od moich teściów.
Wykładziny i wspólny biznes
Po dwóch latach doszliśmy do wniosku, ze musimy znaleźć lepsza lokalizację na siedzibą naszej firmy. Długo poszukiwaliśmy dogodnej lokalizacji. Chcieliśmy by klient mógł łatwo do nas dojechać, by przed budynkiem lub w bliskim sąsiedztwie był parking i by czynsz najmu był w rozsądnej cenie. Gdy w końcu znaleźliśmy budynek, w którym byłby nasze biura właściciel budynku zmienił zdanie i nie chciał już wynajmować pomieszczeń , a sprzedać budynek. Nie potrzebowaliśmy tak ogromnego budynku i właściwie zrezygnowaliśmy z niego. Gdy opowiadałem koledze o tym, a w zasadzie żaliłem się, on uśmiechnął się i zaproponował byśmy ten budynek kupili na połowę. Część budynku zajmiemy my na biuro. Cześć budynku on przeznaczy na swoja działalność, a resztę wynajmiemy. Obiecał, że jego księgowy przeprowadzi symulację opłacalności zakupu budynku i sprawdzi czy powierzchnia wynajmowana przez nas pokryłaby koszty zakupu budynku. Okazało się, że przy dobrym podejściu raty kredytowe będę niższe niż wpływ z najmu .Poza tym my obaj nie będziemy płacić czynszu, ja za biura a on za hurtownie. Kolega sprzedaje wykładziny do biura. Koncepcja była dobra, poszliśmy najpierw do banku by dowiedzieć się czy i w jakiej wysokości otrzymalibyśmy kredyt. Następnie negocjowaliśmy z właścicielem budynku by zbić ceną. Z banku otrzymaliśmy pozytywną decyzję, podpisaliśmy umowę i ruszyliśmy z pracami adaptacyjnymi.
W pierwszej kolejności wyremontowaliśmy pomieszczenia dla naszych firm, by nie ponosić dodatkowych kosztów. W międzyczasie w Internecie daliśmy ogłoszenie o wynajmie pozostałych pomieszczeń.