Chyba każdy ma dziwnych znajomych, którzy mają nietypowe zainteresowania. Jeden z moich kolegów z grupy na studiach jest pasjonatem wszelkich zjawisk paranormalnych. Mój znajomy jest też pewny, że istnieje jeszcze wiele zwierząt, których współczesna zoologia nie zna.
Pirometr do poszukiwania duchów
Kiedyś kupił sobie pirometr i za jego pomocą starał się znaleźć duchy w jednym z zamków na Pomorzu, ale udało mu się odkryć jedynie podziemny ciek wodny. Jest również zdania, że nie tylko w takich miejscach jak Syberia czy lasy deszczowe kryją się przeróżne tajemnicze stworzenia, ale także w naszym spokojnym kraju leżącym nad Wisłą. Rozumiem jeszcze szukać yeti w Himalajach czy wielkiej stopy w nieprzebytych lasach stanu Oregon, ale Puszcza Notecka do aż tak dzikich ostępów nie należy, by mogło skrywać się w niej tak wielkie zwierzę. Próbowałam przemówić do rozsądku koledze, ale on już kupił kamery termowizyjne i cały sprzęt potrzebny do prowadzenia nocnych obserwacji w dzikim terenie. Ostrzegałam go, że w tych rejonach są dziki i wilki, ale powiedział, że ma bazę wypadową u dziadka leśnika. Z takimi argumentami nie było jak polemizować. Po tygodniu nieobecności kolega wraca, cały dumny niczym paw i pokazuje wszystkim nagranie, na którym termowizja ukazała tajemnicze stworzenie podobne do małpy. Zabrałam się ze znajomym na wizytę u specjalisty od fotografii i ogólnie utrwalania obrazu, który miał orzec, co znajduje się na nagraniu.
Niestety, przerażającym saskłaczem, którego uchwyciła kamera termowizyjna, okazał się zwyczajny człowiek, w dodatku kobiecej postury. Kolega jednak nie stracił zapału i już planuje kolejną wyprawę, tym razem poszukiwania chupacabry.